__________________________________________
Moje pierwsze cyfrowe zdjęcia oceanu. Właśnie kupiłam panasonica lumixa taniego, pierwszego... 2009 rok.
Sama wybrałam się na plażę Little Bay, bo właściwie nie lubię fotografować z kimś, ale jeśli już z kimś się zabiorę, to i tak fotografujemy w innych miejscach.
Sama tytułowa plaża mnie nie zachwyciła, była to mała spokojniutka zatoczka z piaskowym brzegiem.
Ale z prawej strony były skały i wąska dróżka między nimi, więc skusiła mnie, jak wszystko co jest trudne do pokonania....
I tak znalazłam się na skałach. Był przypływ, kolory niebiesko-turkusowe, niebo też i jakoś dziwnie to wyglądało: byłam jakby w środku niebieskiej kopuły, jakbym była zamknięta w tym kawałku świata.
W dole skaly, potem woda i niebo... I to wszystko ŻYJE, oddycha, woda coś przekazuje....
I nie istnieje NIC więcej...
Sama, jedyna na bezludnej plaży... Kto tak nie był, nie zrozumie, co to znaczy być samemu tylko z przyrodą....
Do zmierzchu zrobiłam kilkaset zdjęć...
Niby to samo miejsce, ale woda wciąż pozowala inaczej...
Szkoda, że nie wiedziałam wtedy, że mogłam nakręcić film...
________________________________________________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz